Wakacje bez dzieci to dosyć kusząca propozycja, prawda? Wiele razy pisałam, że uwielbiamy nasze wspólne podróże z dziećmi i organizujemy takie w miarę często, ale raz na jakiś czas wakacje bez dzieci to według mnie konieczna konieczność:) Mam wrażenie, że w tym temacie są dwa obozy: pierwszy pod tytułem ‚matka też człowiek’, drugi natomiast to ‚wyrodna matka’, a w dzisiejszym artykule opowiem Wam do którego z nich mi bliżej.
Jak pewnie pamiętacie, na poczatku lipca wybrałam się na tydzień do Nowego Jorku. Głównie pojechałam tam do pracy, ale miałam również czas na przyjemności i odpoczynek, a nawet na tęsknotę za dziećmi i mężem. Pierwsze trzy dni były bardzo intensywne, dużo obowiązków i zwiedzania, więc nawet nie miałam za dużo czasu na rozmyślanie. Jednak już czwartego dnia dopadła mnie wielka tęsknota, ale to taka, że miałam gulę w gardle i odliczałam godziny do powrotu. Wariatka? Trochę może tak:) Nigdy do tej pory mi się to nie zdarzyło – pewnie wpływ na to miały duża odległość, moje zmęczenie i jet lag, ale obiecałam sobie, że póki dziewczynki są małe, narazie skupię się na 2-3 dniowych wypadach bezdzietnych, te dłuższe zostawię na później.
Więc jak to jest – czy rodzice mogą wyjeżdżać bez dzieci, i to bez wyrzutów sumienia? Pewnie, że tak! Według mnie to bardzo ‚zdrowe’ podejście. Rodzicielstwo to nie bułka z masłem tylko bardzo odpowiedzialna i dość wyczerpująca rola, więc każdy rodzic zasługuje na odpoczynek. My uwielbiamy wakacje z dziećmi, ale wypad tylko we dwoje – chociażby raz w roku zrobi dobrze zarówno dzieciakom, jak i rodzicom. Pod koniec mojego samotnego tygodnia w NYC tęskniłam niemiłosiernie i narazie nie zdecyduję się na dłuższy solowy wypad, ale absolutnie rozumiem rodziców, którzy wyjeżdżają sami na znacznie dłuższe okresy. Pamiętajmy, że każdy z nas jest inny, ma inne potrzeby i sytuację życiową. Nie oceniajmy zbyt pochopnie i dajmy żyć innym:)
Zapraszam Was na niepublikowane do tej pory zdjęcia zrobione na słynnym Moście Brooklyńskim w Nowym Jorku. Taka sesja była moim marzeniem od wielu, wielu lat i jestem przeszczęśliwa, że dzięki mojej pracy mogłam to marzenie spełnić. Zobaczcie jaki tam jest klimat – normalnie jak w filmach! <3
Te piękne zdjęcia wykonała dla mnie Karolina Klisiewicz – jeśli kiedykolwiek będziecie w Nowym Jorku to zachęcam Was na sesję z Karoliną – super pamiątka i niezapomniana przygoda!
Oprócz tej pięknej, zwiewnej sukienki z Zary i czarnych, zamszowych szpilek z lustrzanym obcasem, do tej stylizacji postawiłam na następującą biżuterię:
Złoty naszyjnik z cyrkoniami, z motywem muszelek – APART
Złota bransoletka z cyrkoniami, z motywem muszelek – APART
Dopełniła ona moją stylizację, a dzięki jej delikatności i oryginalności – zarówno naszyjnik, jak i bransoletkę z motywem muszelek, ciągle noszę też na co dzień.
Partnerem tego wpisu jest marka APART.