Szybka metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni

Moja mama miała wczoraj urodziny i to nie byle jakie, bo okrągłe, 65-te! Wyjątkowa okazja, więc i prezent musiał być wyjątkowy. Zamiast kupować jej kolejne kapcie czy obrus, postanowiliśmy wymyślić coś naprawdę oryginalnego. Razem z moimi braćmi i bratowymi, jak zgrany zespół, stwierdziliśmy, że szybka metamorfoza kuchni mamy będzie strzałem w dziesiątkę… i była! Nie obyło się bez stresujących momentów, bo niektóre dodatki dotarły dosłownie na ostatnią chwilę, ale grunt, że się udało i że mama jest przeszczęśliwa! Chcesz zobaczyć jak z przeciętnej i bardzo BRĄZOWEJ kuchni udało nam się stworzyć jasne i przytulne wnętrze w tylko 2 dni? Już Ci wszystko pokazuję i opowiadam…


Metamorfoza kuchni – jak byŁo przed…


Jakbym miała jednym zdaniem opisać styl kuchni sprzed metamorfozy to zdecydowanie zacytowałabym tytuł piosenki Ryszarda Rynkowskiego ‚Dziewczyny lubią brąz’! :-) Brązowe zasłony, brązowe taborety, brązowe szafki kuchenne i główna gwiazda programu… wielka i masywna ściana pokryta boazerią… również brązową! Do tego zużyty już blat, bardzo oryginalny FIOLETOWY kaloryfer, zdecydowanie za mała lampa dająca beznadziejne oświetlenie, plastikowy ociekacz na naczynia w fantazyjnym, pistacjowym odcieniu, oraz totalny misz-masz jeśli chodzi o dodatki. Tak trochę szaro, buro i ponuro… tylko w odcieniach tego nieszczęsnego brązu:-) Poniższe zdjęcia mówią same za siebie… Tak, tak – to co widzisz przy ścianie z boazerią to pawlacz – stylowy schowek – symbol lat 90-tych, który był w tamtych czasach chyba w każdym domu:)

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni


Metamorfoza kuchni – jaki byŁ plan i co chcieliśmy osiągnąć


Zacznę od tego, że metamorfoza kuchni miała być niespodzianką, co trochę utrudniało nam działanie. Mama wiedziała tylko tyle, że taka metamorfoza się odbędzie, ale zupełnie nie znała szczegółów i miała totalny zakaz wtrącania się:) Fakt, że ja – kierownik projektu, haha – byłam przez cały ten okres u siebie w Manchesterze (dodatkowo w 9. miesiącu ciąży), a reszta naszej ekipy na miejscu wcale nie ułatwiał zadania. Ale dobre chęci i zaangażowanie nas wszystkich było kluczem do sukcesu!

Muszę wspomnieć, że moja mama to osoba, która nie lubi zbyt drastycznych zmian i ‚wydziwiania’, więc totalna zmiana stylu, na np. bardzo nowoczesny lub totalnie skandynawski, odpadała – w końcu to jej mieszkanie i zależało nam na tym, aby w kuchni czuła się bardzo dobrze. Kolejną rzeczą, która musieliśmy brać pod uwagę był… czas! Na całą akcję mieliśmy tylko 2 dni (mama spała wtedy u mojego brata), więc większość rzeczy musiałam zorganizować i zamówić dużo wcześniej, trochę za jej plecami. Wszystko musiało być dobrze przemyślane i zorganizowane, na szczęście mieliśmy super partnera w tym projekcie –  TIKKURILA – co zdecydowanie ułatwiło cały proces!

Głównym naszym celem było totalne rozjaśnienie kuchni, zmiana kolorystyki i większości dodatków. Ponieważ ograniczał nas czas, wiedzieliśmy, że płytki i szafki muszą zostać nietknięte, główne skrzypce miała grać cała reszta – szczególnie ta nieszczęsna boazeryjna ściana, która do tej pory bardzo to wnętrze zaciemniała, przytłaczała i sprawiała, że było ono bez charakteru. Metraż kuchni daje wiele do życzenia, więc to właśnie jasnymi kolorami chcieliśmy sprawić, żeby wydawała się ona dwa razy większa…


Metamorfoza kuchni – co zrobiliśmy


Plany planami, logistyka logistyką, aż w końcu przyszedł czas na działanie. Najpierw było malowanie. Po pierwsze – nasza ukochana brązowa ściana – zdecydowanie musiała zmienić kolor! Zmiana dosyć drastyczna, bo z ciemnego koloru na… śnieżnobiały! Po oczyszczeniu drewna ze starego lakieru, brat pomalował całą powierzchnię matową emalią akrylową Tikkurila Everal Aqua Matt 10, o bardzo wysokiej trwałości. Nic się nie martw – nie zapomnieliśmy o pomalowaniu pawlacza:)) Potem przyszła kolej na pozbycie się ‚ciężkiego’ karnisza na zasłonki… z boazerii:) Po jego oderwaniu w suficie zostało kilka dziur, które udało się załatać profesjonalną masą szpachlową Tikkurila Prestomax. Nowy karnisz został przyczepiony nieco bliżej ściany, dzięki czemu zasłony ‚cofnęły’ się o ok.10cm bliżej okna i zyskaliśmy trochę dodatkowej przestrzeni. Następnym punktem projektu było odświeżenie sufitu i ścian – najpierw zastosowaliśmy farbę gruntującą Tikkurila Optiva Primer, używając podwójnej warstwy w miejscach, gdzie wisiał stary karnisz – tak na wszelki wypadek. Następnie w ruch poszły dwie farby: Tikkurila Optiva Matt 5 w odcieniu śnieżnobiałym – na suficie oraz wąskim pasku ściany nad szafkami kuchennymi, oraz Tikkurila Optiva Semi Matt 20 w jasno-szarym odcieniu, na ścianie za zasłonkami i na kaloryferze (bye, bye fiolecie!).

Kiedy ściany był już odświeżone, a boazeria wyglądała jak zupełnie nowa przyszedł czas na rozprawienie się ze zużytym blatem. Wstawienie nowego, jasnego zajęło tylko 1.5 godziny i kosztowało bardzo mało, a efekt jest naprawdę zdumiewający! Stare taborety z tapicerką rodem z lat 90-tych zostały zastąpione nowiutkimi i lekkimi, z jasnego drewna. W miejsce jasno-brązowej, wzorzystej ceraty zawitał klasyczny, jasny obrusik, a na przepięknej boazerii zamiast wielkiego i obciachowego (sorry, mamo!) kalendarza zawisły cudne szafki oraz śliczny zegar.  Piękne zasłony z motywem kwiatowym na nowym, lekkim karniszu, również nadały temu wnętrzu zupełnie nowego, świeżego stylu! Nowoczesny czajnik i o wiele mniejszy ociekacz na sztućce sprawiły, że blat nie jest już taki zagracony, tylko wygląda bardzo czysto i schludnie. Wszystkie inne dodatki jak ściereczki, kwiatek na lodówce i nowy, mniejszy chlebak są szczegółami, które wspaniale uzupełniają tę metamorfozę. No i większa, biała lampa, która nie dość że spełnia swoją funkcję – czyli oświetla pomieszczenie, dodatkowo nadaje kuchni trochę bardziej nowoczesnego charakteru. Ta metamorfoza kuchni, a przede wszystkim boazerii naprawdę się udały!

metamorfoza kuchni

  Obraz 006

zdjat 262

zdjat 268


Metamorfoza kuchni – efekt końcowy i reakcja mamy


Jeśli miałabym opisać efekt końcowy w skali od 1 do 10 to byłoby to…11! Kuchnia mamy jest teraz jaśniutka, trochę nowoczesna, trochę jakby większa… ale nadal taka JEJ! Musieliśmy się napracować i nagimnastykować z sekretami ale było warto! Zresztą zadowolenie mamy mówi samo za siebie! Była zachwycona i przyznała, że jej obawy, że zrobimy coś wbrew jej gustowi, były zupełnie niepotrzebne! Teraz wielkie TADAM… zdjęcia z efektu końcowego… prawda, że jest pięknie?! Z biegiem czasu na pewno dojdzie tam jeszcze kilka dodatków, które jeszcze lepiej dopełnią całe wnętrze. Podsumowując… metamorfoza kuchni to jeden z lepszych prezentów, jakie moja mama dostała w życiu! Dziękuję bardzo marce TIKKURILA oraz moim braciom i bratowym za pomoc i świetną robotę!

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni

metamorfoza kuchni