Końcówka czerwca to chyba najlepszy czas żeby podzielić się z Wami swoimi przemyśleniami i radami na temat tego, jak zorganizować idealne wakacje. Jeśli znacie mnie choć trochę, to doskonale wiecie, że dosyć dużo podróżujemy. Oprócz wielu zakątków naszej ukochanej Polski, udało nam się zwiedzić sporą część Europy, byliśmy również w Azji i USA, a ja zahaczyłam też o Afrykę. Wszystkie te wyjazdy organizowaliśmy sami (wiecie, że ani ja, ani Szymon nigdy nie byliśmy na all inclusive?!), więc jesteśmy doświadczeni w tym temacie. Idealne wakacje będą oznaczały zupełnie co innego dla każdego, ale ja chciałabym Wam podpowiedzieć kilka uniwersalnych wskazówek.
Morze czy góry, czyli jak zdecydować się na idealne miejsce?
Żeby wybrać idealną miejscówkę warto odpowiedzieć sobie na pytanie – czego tak naprawdę potrzebujemy i oczekujemy od wyjazdu? Czy marzymy o cichym i spokojnym miejscu, a może chcemy imprezować od rana do nocy (ta opcja już dawno mnie nie dotyczy, ale jeśli Wy jesteście nią zainteresowani to polecam Wam Phuket:))) Czy chcielibyśmy zwiedzić jak najwięcej ciekawych zakątków, czy raczej poleżeć na leżaku, popijając drineczka z palemką? Idealne wakacje powinny być dopasowane do Waszych obecnych i konkretnych wymogów. Jeśli nastawicie się na zobaczenie jak największej liczby atrakcji to nie warto za bardzo przejmować się hotelem, bo i tak spędzicie tam bardzo mało czasu, pewnie tylko noclegi. Jeśli zależy Wam na wakacjach w rytmie slow to najlepszą opcją będzie jakiś cichy pensjonat, lub agroturystyka. A dla tych z Was, którzy chcą się zresetować i zapomnieć o bożym świecie – polecam jakiś piękny hotel o wysokim standardzie, z mnóstwem udogodnień i atrakcji. Tak naprawdę wszystko zależy od naszego nastawienia. Wiadomo, że nikt nie pogardziłby dwutygodniowym relaksem na rajskiej plaży z drinkiem w ręku, ale wczasy pod gruszą, wspinaczka górska, czy biwak na działce mogą być równie ekscytujące!
Z dziećmi czy bez?
Z dziećmi czy bez – czyli pytanie za sto punktów! Zanim urodziły się dziewczynki podróżowaliśmy naprawdę dużo. Zaliczyliśmy wiele wypadów zarówno w Polsce, jak i w Europie. Były to wyjazdy długie i krótkie, czasem spokojne i na luzie, a czasem z mapą w ręku i z szybkimi noclegami, aby nie tracić czasu na leniuchowanie. Mamy mnóstwo cudownych wspomnień ‚z młodości’, ale nasze najdalsze i najfajniejsze wakacje zaliczyliśmy będąc już rodzicami. Według nas wakacje z dziećmi to świetna sprawa, o ile jesteście gotowi na pewne poświęcenia i zmianę dotychczasowych priorytetów. Świat się nie zawali, jeśli nie zaliczycie jakiejś atrakcji turystycznej, bo uznacie, że drzemka dziecka jest ważniejsza. Z drugiej strony, fajnie jest czasami ‚uciec’ gdzieś tylko z mężem, spędzić czas tylko we dwoje i powspominać stare, dobre czasy (wiem, wiem – wpis i naszym samotnym wyjeździe do Wenecji już niebawem!).
Wakacje w domu? Też może być fajnie!
Niedawno wróciliśmy z dwutygodniowego wyjazdu do mojego rodzinnego domu, który nie jest ani nad morzem, ani w górach, co nie zmienia faktu, że Milla ciągle powtarza, że były to najlepsze HOLIDAYS EVER:) To oczywiste, że nie zawsze mamy możliwość wyjazdu w jakieś typowo turystyczne miejsce, ale nie znaczy to, że wakacje spędzone w domu muszą być nudne! ‚Głupi’ wypad na lody, wycieczka rowerowa albo pieczenie ziemniaków w ognisku mogą być równie ekscytujące co zwiedzanie piramid – tak jak już wspominałam, wszystko zależy od naszego nastawienia i … inwencji twórczej:) Sesję do tego wpisu zrobiliśmy w Formby – to malownicza plaża, od której dzieli nas niecała godzina drogi samochodem. Ktoś z Was może pomyśleć – udane wakacje w deszczowej Anglii… to niemożliwe!, ale ja zupełnie się z tym nie zgadzam. Może nie uraczymy tu 35 stopni Celsjusza i nieba skąpanego słońcem, ale natura i przepiękne krajobrazy wynagradzają nam wszystko. Poza tym, zero tłumów, zero kiczowatych budek z plastikowym badziewiem no i co najważniejsze – zero parawanów:) Zachęcam Was więc do odkrywania fajnych atrakcji i zakątków w Waszej najbliższej okolicy – czasami można trafić na istne perełki.
Planning i packing – moje dwa podstawowe punkty
Planowanie i rozsądne pakowanie to według mnie klucz do sukcesu, chociaż tego drugiego szczerze nienawidzę! Czy chodzi to o wyjazd na Karaiby, czy też do pobliskiego lasu na wycieczkę rowerową, lubię mieć wszystko zaplanowane. Co jemy na śniadanie, w co się ubierzemy, o której wyjazd, co zwiedzamy i w jakiej kolejności – zawsze wszystko to rozpisuję, a wcześniej szykuję możliwie jak najwięcej rzeczy. Pakując bagaże staram się robić to jak najrozsądniej, choć nadal nad tym ciężko pracuję:) i kilka razy upewniam się czy wszystko zabrałam. Podróżując z dziećmi jest to oczywiście 10 razy trudniejsze i bardziej skomplikowane, ale trening czyni mistrza. Dobre przygotowanie się do wakacji to podstawa! Od razu przyznam się bez bicia, że taką umiejętność wyrobiłam sobie dopiero po urodzeniu dzieci, wcześniej odbywało się to raczej na tak zwane łapu-capu.
Ochrona i bezpieczeństwo to zdecydowany ‚must have’!
Nieważne, czy wyjeżdżamy sami, czy z całą rodziną – bezpieczeństwo na wakacjach zawsze powinno być naszym priorytetem. Ubezpieczenie zdrowotne na zagranicznych wyjazdach, odpowiednie obuwie i sprzęt na wypady w góry, i wielka uważność podczas kąpieli w morzu czy jeziorze nie podlegają nawet żadnej dyskusji. Ale nie możemy zapominać też o tych mniej oczywistych sprawach, jak na przykład ochrona przed szkodliwym promieniowaniem słonecznym. Podczas naszego wypadu pomogła mi w tym Kolastyna, do której mam ogromny sentyment, bo kojarzy mi się z moimi nastoletnimi latami. Świetna jakość, piękny zapach i bardzo atrakcyjna cena – to cechy najlepiej opisujące produkty tej polskiej marki. Największą zaletą kosmetyków do opalania Kolastyna jest fakt, że zapewniają one ochronę aż przed 4 rodzajami promeniowania wywołującymi poparzenia skóry, przedwczesne jej starzenie oraz fotostarzenie (UVA + UVB + VL + RL). Moimi dwoma zdecydowanymi faworytami są Odżywczy Olejek do Opalania SPF15 (idealny na naszą angielską pogodę!) i Wet Skin Spray do Opalania 3 w 1. Marka ma w swojej ofercie wiele słonecznych produktów, każdy znajdzie dla siebie odpowiedni produkt zarówno pod względem stopnia ochrony, jak i formy aplikacji (emulsje, spraye, kremy, olejki).
Dbajcie o siebie, stosujcie filtry i cieszcie się beztroskim, wakacyjnym czasem!
Kolastyna pomyślała, również o najmłodszych i stworzyła linię dla dzieci, w której skład wchodzą Emulsja do opalania Family dla dzieci i dorosłych, Emulsja do opalania w sprayu i krem ochronny na słońce dla dzieci i niemowląt. Używaliśmy tych produktów podczas wcześniej już wspomnianego najlpszego ‚holiday ever’ i kosmetyki spisały się na 5-tkę! Pełna ochrona i zero poparzeń.
Przy okazji, chciałam Wam dać znać o konkursie LATO PACHNIE KOLASTYNĄ, w którym codziennie są do wygrania atrakcyjne nagrody. Wystarczy kupić dowolny produkt marki Kolastyna, zachować paragon i zarejestrować go na konkursowej stronie a potem cierpliwie czekać na wygraną! Kupujcie, chrońcie się i wygrywajcie! Powodzenia!