Kiedy sięgam pamięcią do tematu wakacji i opalania się za moich ‚nastoletnich’ czasów to odrazu na myśl nasuwa się jedna rzecz…oliwka Bambino! Czym więcej tym lepiej, bo podobno czym ciało lepiej się święciło, tym słońce szybciej je ‚łapało’! Zakaz opalania się w godzinach między 11-15?! Kto by tego przestrzegał, to pewnie jakaś ściema!
Wspominając tę moją wtedy zerową wiedzę na temat bezpiecznego opalania się, aż mi ciarki przechodzą po ciele. Na szczęście czasy się zmieniają, a my stajemy się coraz bardziej świadomi tego, jakie zagrożenia niesie za sobą opalanie się bez filtrów! Adriana z bloga KOSMETOMAMA wpadła na pomysł genialnej akcji ‚Świadome opalanie. Akcja Słońce bez czerniaka’. Ada pisze u siebie jak bardzo przykre i niebezpieczne mogą być skutki naszej niewiedzy w tym temacie, także koniecznie do niej zajrzyjcie, bo naprawdę warto.
Za dwa tygodnie wyjeżdżamy na kilka dni nad Bałtyk, to będą pierwsze wakacje Milli nad polskim morzem (nie licząc naszego krótkiego pobytu w Sopocie, kiedy byłam jeszcze w ciąży). Pogoda według prognoz zapowiada się wyśmienicie, tymbardziej będziemy musieli uważać na słońce i opalać się z głową! Podczas naszych ostatnich wakacji na Florydzie bardzo poważnie podeszliśmy do tematu i nie było przeproś! Nawet przed wyjściem na krótki spacer krem z wysokim filtrem był ‚musem’! W dzisiejszym wpisie wypowie się mała ekspertka…Milla! Oto na co nasza córeczka zwraca szczególną uwagę żeby plażowanie było bezpieczne…Zapraszamy!
Zawsze, ale to zawsze noszę kapelusik, najlepiej taki z materiału nieprzepuszczającego promieni słonecznych. Nie dość, że chroni moją małą główkę przed słońcem, to jeszcze stylowo wyglądam! Rodzaj kapelusza wybieram oczywiście odpowiednio do stroju: raz biały materiałowy, innym razem słomkowy. Czasami też tata zakłada mi okulary przeciwsłoneczne…
Większość czasu na plaży spędzam pod parasolem…jest mi wtedy chłodno i czuję ten przysłowiowy wiatr we włosach…
Piję bardzo dużo wody, żeby uzupełniać płyny, które tracę pocąc się w ciepełku…mniam! Jeśli rodzice zrobią mi psikusa i wody ‚butelkowej’ zabraknie, to zawsze posiłkuję się wodą morską z wiaderka…jest trochę gorzka, także nie polecam!
Przed każdym wyjściem na dwór/na pole (w zależności od regionu, z którego jesteś w Polsce, niepotrzebne skreślić:)))) mama zawsze mnie smaruje kremem z wysokim filtrem! Najpierw się trochę krzywię i wiercę, ale duża już ze mnie dziewczynka i wiem, że to dla mojego dobra. Słyszałam jak mama wspominała, że zawsze wybiera wodoodporne kremy, dzięki czemu mogę się do woli pluskać w wodzie…
P.S. Jak już mama Was nakremuje to uważajcie żeby nie wpaść buźką w piasek….
Udanego wypoczynku i pamiętajcie, że bezpieczne opalanie to podstawa każdych wakacji!