Od wieków wiadomo, że wychowywanie dzieci jest najłatwiejsze… wtedy, kiedy się ich jeszcze nie posiada! Planujesz jak będzie wyglądało Twoje macierzyństwo, na co swojemu potomkowi pozwolisz, a czego kategorycznie mu zabronisz. Jesteś pewna, że wszystkie Twoje zamierzenia wypalą na 100% i cały plan na idealne rodzicielstwo, punkt po punkcie, uda Ci się zrealizować. Dziecko płaczące w supermarkecie? Twoje na pewno tak nigdy nie zrobi! Maluch oglądający bajki podczas obiadu w restauracji? Nigdy w życiu! Fast food raz na jakiś czas? No way! Pewnie znajdzie się garstka takich idealnych rodziców – chwała im za to, zdradźcie jaki jest Wasz sekret? Ja na pewno do takich nie należę, bo moje wyobrażenia na temat wychowywania dzieci zostały zweryfikowane przez życie:-) Niektóre z moich planów uległy zmianie, ale czy żałuję? Nie! Codziennie staram się być najlepsza w byciu mamą, ale zrozumiałam, że idealna mama… jest tylko na filmach. Czasem mam małe wyrzuty sumienia, ale potem zdaję sobie sprawę, że odrobina ‚szaleństwa’ od czasu do czasu jeszcze nikomu nie zaszkodziła… nawet w rodzicielstwie! Oto 5 rzeczy, których miałam nie robić, kiedy zostanę mamą.
1. Zero telewizji i bajek
Tak miało być! Telewizja i tablet to przecież samo zło, mój plan obejmował tylko i wyłącznie czytanie książeczek. Najlepiej od rana do nocy i najlepiej tylko te edukacyjne, żadne tam zwykłe czytanki! I rzeczywiście – czytamy na potęgę! Książeczki polskie, angielskie, edukacyjne i ‚głupkowate’, ale… na bajki też mamy czas! Najczęściej tablet ratuje nas podczas długiej jazdy samochodem, kiedy pada deszcz, a my przerobiliśmy już wszystkie możliwe zabawy domowe, lub po prostu w wolnych chwilach, kiedy Milla prosi o ‚baję’. Oczywiście wszystko z umiarem!
2. Same zdrowe obiadki i jedzonko organiczne
Kiedy jako bezdzietna dwudziesto-kilku latka przechodziłam w supermarkecie alejką ze słoiczkami dla niemowląt, obiecywałam sobie w duchu ‚Co to, to nie! Swojemu dziecku będę gotowała sama! Tylko i wyłącznie z samych organicznych składników!’… Jeść akurat jemy zdrowo, ale nie popadam w żadną paranoję, że absolutnie każdy składnik musi być prosto od rolnika, niepryskany oraz eko! Mila uwielbia jeść (po mamusi haha), wcina wszystkie warzywa i owoce, więc nie widzę nic złego w tym, że czasem zje również coś słodkiego lub niekoniecznie zdrowego. Wychowywanie dzieci ‚na słoiczkach’ to według mnie abslutnie nic złego! Kiedyś należałam do grupy na Facebooku o rozszerzaniu diety metodą BLW, ale… wypisałam się, po tym jak zobaczyłam jakie wojenki toczyły się tam pomiędzy niektórymi mamuśkami. Serio?! Czasami naprawdę warto wrzucić na luz i nie zadręczać się podając dziecku parówkę.
3. Ani grama słodyczy
Podobnie jak punkt wyżej. Przyznaję, że czekolady ani słodyczy Milla nie dostawała przez dłuższy czas, ale potem jakoś wyluzowaliśmy. Zaczęły się imprezy urodzinowe, wizyty dziadków i poszłoooo! Nie codziennie, nie byle co, ale nie widzę nic w złego w małych przyjemnościach! Niedawno, we wpisie o dziewięciu rzeczach, które musisz zrobić zanim zostaniesz rodzicem napisałam luźno (cały wpis był pisany z humorem, jak to często u mnie bywa!), że słodycze w torebce mamy to czasami wybawienie w kryzysowej sytuacji… ile za to na mnie spadło krytyki to ho ho! Dżizasssssssss….. niektóre mamuśki na serio powinny od czasu do czasu napić się kieliszek wina na rozluźnienie!
4. Baby spam
Kiedy powstała Nasza Klasa sporo moich koleżanek ze szkoły akurat urodziło dziecko i … byłam bombardowana zdjęciami tych maluchów! Pierwszy ząbek, pierwsza kupka, pierwsza zupka! Mówiłam wtedy, że ja absolutnie nigdy, ale to przenigdy nie będę ‚zanudzać’ swoich znajomych fotkami swoich pociech. Ale to jest silniejsze ode mnie:) Wprawdzie nigdy nie wrzuciłabym na fejsa czy na bloga zdjęcia w jakikolwiek ośmieszającego moje córeczki (tu nawiązuję do tej pierwszej kupki, of korssss), a dużo zdjęć pokazuję tylko i wyłącznie rodzinie i bliskim znajomym, to baby spam mnie zdecydowanie ‚dopadł’… tak jak kiedyś dopadały mnie zdjęcia dzieci moich koleżanek:D
5. Zamartwianie się
Pamiętasz swoją mamę zamartwiającą się o Ciebie, prawie na każdym kroku? Ja swoją pamiętam doskonale. Czy wzięłam czapkę, czy odrobiłam lekcje, czy nie będę wracała po ciemku… Strasznie mnie to zawsze dziwiło, jak byłam nastolatką to oczywiście też bardzo denerwowało, i nie rozumiałam po co to zamartwianie się?! Twierdziłam, że wychowywanie dzieci powinno być bezstresowe dla obydwu stron…..oj, jaka ja byłam głupiutka:)
Wychowywanie dzieci to najłatwiejsza robota na świecie… dla tych, którzy swoich dzieci jeszcze nie mają:) Jakaś część naszych zamierzeń ‚sprzed’ dzieci nie idzie po naszej myśli, wiele rzeczy robimy inaczej, niż to kiedyś zakładaliśmy. Ale rodzicielstwo nie musi być idealne! Pewnie wiele z Was nie zgodzi się z tym co napisałam i pomyśli, że jestem niekonsekwentna… i w sumie dobrze! Jakby wszystkie mamy były takie same, to na świecie byłoby zbyt nudno! Peace and love, mamuśki<3